środa, 30 grudnia 2015

You're too mean. IV: Niewinny w istocie



Dzisiaj jest dla Taehyunga dość... męczący dzień. Niejednokrotnie stawał na naprawdę profesjonalnej scenie i grał, więc szkolne przedstawienie było w zasadzie niczym w porównaniu do tego. Tym bardziej, że chłopaczek nie chciał tego robić. Nie lubił być zmuszany do czegoś, a szczególnie gdy chodziło o pasję. Chciał się w niej realizować wtedy, gdy miał na to ochotę, robić to dla kogoś lub dla samego siebie, bądź gdy chodziło o jakieś konkursy, poważniejsze wydarzenia czy prestiżowe występy. Jednak nic nie mógł zrobić, blondyn rzadko kiedy potrafił odmawiać, musiałby być naprawdę wściekły i negatywnie nastawiony. A to w sumie nic takiego... Więc nie było sensu robić szumu o jeden, godzinny spektakl, w którym jakiś czas podmucha w saksofon i zaraz potem zejdzie za amatorską kurtynę. 


- Taehyung, chodź tu szybko! Za chwilę wychodzisz!
- Już idę, pani profesor. 
Ciekawe, czy Yoongi przyjdzie razem z Hobim, by mnie zobaczyć... Chyba mnie lubi, powinien przyjść, prawda? 
W głowie ciągle zadawał sobie tego typu pytania. Odpowiedź dostał, gdy stanął przed wszystkimi uczniami. Rozejrzał się po całej hali kilka razy, by przypadkiem nie przeoczyć poszukiwanych przez jego oczy dwóch chłopaków. Wreszcie napotkał nimi Hoseoka, który wymachiwał do niego rękami z wyszczerzonymi zębami i wysyłał mu liczne serduszka ułożone z palców u dłoni. Blondyn od razu wykrzywił usta w kwadratowym uśmiechu, a jego ciało zalało przyjemne ciepło ze szczęścia. Jednak... nie było tego wrednego, za wrednego, czarnowłosego chłopaka, który doprowadzał go do szału. I tak szybko jak się pojawiła, cała jego euforia wyparowała w jednym momencie, a na buzię wszedł przybity wyraz. Z totalną obojętnością odwalił swoją robotę i wszystko dobiegło końca szybciej niż było to w rzeczywistości, dla Taehyunga minęło pięć minut, a tak naprawdę całe wydarzenie trwało ponad godzinę. Zszedł za kurtynę, spakował się  i wyszedł z hali, olewając przy tym wszystkie dziewczęta obok, które wykrzykiwały, jaki on jest super utalentowany i idealny. Leniwie pokonał wszystkie schody i usiadł na dziedzińcu szkoły.
- Czemu ten idiota się nie pojawił? Przecież wiedział, że będę występować, chciałem zagrać dla niego i zobaczyć znowu jego uśmiech. Może i bezpośrednio go nie zapraszałem, no ale... byli wszyscy uczniowie! A jego nie! Gdzie on się podziewa?! Aish! - ostatnie słowa wykrzyczał opierając brodę na dłoniach.
- Hej, TaeTae, spokojnie. - za jego plecami doszedł znajomy głos, a na swoich barkach poczuł ciężar. Młody momentalnie odwrócił się za siebie i ujrzał Hoseoka. - Wyluzuj. Nic nie wiesz, więc się tak nie oburzaj. - powiedział i usiadł obok chłopaka na ławce. 
- To czemu nie przyszedł? Był każdy... - wymamrotał pod nosem głośno wzdychając.
- Yoongi... On jest bardzo skomplikowaną osobą, ma trudny charakter. Wiele przeszedł i w zasadzie nadal przechodzi, a to będzie się ciągnąć za nim do końca życia. Często nie przychodzi do szkoły, przyzwyczaj się. Dzisiaj też go nie ma. I zapewniam, że nie chciał ci zrobić przykrości i tak dalej, po prostu nie mógł się pojawić. - odpowiedział spokojnie i pogłaskał młodszego po ramieniu.
- Pewnie i tak mi nic więcej nie powiesz... - rzekł smutno. 
- Dokładnie. - Hoseok uśmiechnął się i poczochrał włosy blondyna. - Sam zdecydowałeś się na tego chłopaka, prawda? Chciałeś się z nim zaprzyjaźnić, bo cię zafascynował i jest czymś nowym dla ciebie. Ja ci w tym nie mogę pomóc, musicie sami zbudować jakąś więź. To oczywiste, że jak Suga przesadza, to staram się go naprostować, ale nie zrobię nic więcej. 
- Rozumiem, hyung. Masz rację. Sam sprawię, że jeszcze będzie chciał mieć mnie za kumpla. - młody rozpromieniał i zacisnął pięści w geście zmotywowania. 
- No i świetnie... A, jeszcze jedna rada... Nie naciskaj i nie wypytuj za dużo o jego życie. Z czasem sam ci o wszystkim powie. 
- Mhm, spoko. Nie będę nachalny. Bynajmniej nie w tej kwestii. 
- Grzeczny chłopaczek. To co, idziemy gdzieś? 
- Taaaaaak! 


W tym czasie Yoongi przesiadywał w swoim pustym mieszkaniu, w zasadzie leżał na łóżku z ręką na czole i przyglądał się pustym wzrokiem śnieżnemu sufitowi. 
- Jaki dziś dzień? - zapytał siebie i wziął telefon do ręki. - Czwartek... Dzieciak miał chyba dzisiaj jakieś przedstawienie. Rety, znowu będzie mi truć...- westchnął i rzucił urządzenie na bok. Podniósł się z łóżka i powolnie ruszył w stronę łazienki, za chwilę przekraczając jej próg. Wyciągnął z szafki jakieś tabletki i jednym zamachem umieścił je wszystkie w ustach, popijając wodą z kranu. 
- Kurwa, znowu się zaczyna... - wytarł pot z twarzy i opłukał ją zimną wodą. - Dobra, muszę coś zacząć robić. - powiedział i wrócił do ciemnego pokoju. Generalnie mieszkanie Yoongiego wyglądało jakby mieszkał w nim jakiś wampir. Światła pogaszone, okna zasłonięte, jedynie zapalone dwie lampki, jedna na biurku, a druga na korytarzu. Przynajmniej było ciepło, zawsze coś... 
Już chciał zacząć pisać, gdy zadzwonił telefon. Przeklął pod nosem i odebrał słuchawkę. 
- Niee, ziomki, nie wychodzę dzisiaj... Czuję się jak gówno, zostanę w domu. Poza tym jestem lekko na haju potabletkowym, serio dajcie spokój. - powiedział zmęczony.
- No chodź! Hope tam jest z tego co widziałem. - namawiał Namjoon.
- A ten co tam robi sam? 
- Nie jest sam pewnie.
- Zresztą co to za argument, niech sobie będzie, bawcie się dobrze. - powiedział pospiesznie i odłożył słuchawkę. 
Nie miał na długo spokoju, bowiem kilka sekund później do jego drzwi zadzwonił dzwonek. 
No ja pierdolę... Dajcie mi żyć...
- Kto tam? - zapytał przez drzwi. 
- No otwieraj, to my! 
Przekręcił zamek i otworzył drzwi. Naprzeciwko stał Namjoon z dwoma chłopakami. 
- Co wy tutaj robicie, mówiłem, że nie jestem w sta... - nie zdążył dokończyć, bo cała trójka wniosła mu się na chatę, trącając go przy tym.
- To było do przewidzenia, że się rozłączysz, dlatego od początku tu staliśmy. Zakładaj buty i kurtkę, idziemy. Nie możesz się zamknąć w tym bunkrze, wiesz, że to źle na ciebie działa. 
- Możecie sobie odpu... - znowu mu przerwano. 
- IDZIESZ! - krzyknęli jednocześnie rzucając w niego butami. 
- Kurwa, nienawidzę was. - burknął. Ubrał się i wszyscy opuścili jego mieszkanie. 


- Dajcie mi fajkę, moje się skończyły. 
- Łap. - Nam rzucił mu szluga, a ten od razu włożył go do ust i odpalił. 
- Ach, jakie to cudowne uczucie, poczuć smak papierosa po całym dniu bez ani jednego... - Suga się rozmarzył i wypuścił dym przed siebie, uśmiechając się przy tym delikatnie. 
- Weź, bo ci zaraz stanie... - rzucił Rap Mon, śmiejąc się do rozpuku z pozostałymi. 
- W chuj zabawne. - olał durny tekst i ponownie z nieopisanym szczęściem zaciągnął się dymem w płuca. 
Szli dwadzieścia minut aż znaleźli się przy jakimś klubie. Zaraz... co to ma być? Nikt mu nic nie mówił o żadnej dyskotece! 
- Ej, czemu przyszliśmy tutaj? Już totalnie wam siadło na łeb? Co, laski się zachciało wyrywać? 
- Właśnie tak. Czeka tutaj taka jedna na mnie... - napalił się Nam. - Poza tym dobrze zrobi to i tobie, i reszcie chłopaków. 
- Właśnie stoczyłem się na dno... Na dodatek ten debil Hobi tutaj siedzi... Widzę, że temu też się nudzi w życiu. - rzucił z zażenowaniem i wszyscy po kolei weszli do środka. Wewnątrz było okropnie duszno i parno, dookoła masa pijanych lasek wymachiwała dupami na lewo i prawo, a wielcy ,,samce alfa" ślinili się na sam ich widok i rozpinali paski od spodni, bo gdyby nie to, to by pękły. Suga naprawdę był skonsternowany, nigdy nie chodził do takich beznadziejnych miejsc. Poza tym miał tu być Hoseok, a jeszcze go nie dojrzał. Eh, na trzeźwo nie da rady, zanudzi się tutaj, a ten głupek z twarzą dżdżownicy już wywija z jakąś blondyną, to samo z resztą jego ziomków. Chociaż w głowie mu już nieźle wirowało po tych skamieniałych proszkach. 
- Poproszę dwie kolejki. A najlepiej to pięć, będę miał na potem. - powiedział siadając za barem i rzucając kasę na ladę. Piękna brunetka jedynie uśmiechnęła się do niego zadziornie i wykonała polecenia. Yoongi nawet nie odwzajemnił gestu, tylko od razu zabrał się do pochłaniania alkoholu. I tak minęła godzina, czarnowłosy już nie bardzo ogarniał co się dzieje, pić więcej nie chciał, bo by się zrzygał, zresztą wydał wszystkie pieniądze, w końcu doszło jeszcze kilka piw i drinków, a samo przecież się nie zapłaci. Nagle przysiadł do niego również spity Namjoon, ale dodatkowo chyba po ciężkiej godzince w x-roomie, bo spocony był, jakby ciągnął przez Wielki Mur Chiński stado koni za sobą. 
- A ty co tak tu przynudzasz, idź na podryw, ja potrzebuję przerwy, była ostra... - powiedział wyraźnie usatysfakcjonowany i puścił oczko Sudze. 
- Niestety nie kręcą mnie takie numerki z tymi pustymi laskami... Ruchałbym w sumie, ale w głowie to one nic nie mają. Podziękuję. - wybełkotał i oparł się o ladę. 
- Jak chcesz... - wzruszył ramionami. - I weź się podnieś, bo jak menel wyglądasz. 
Yoongi podniósł głowę i skarcił wzrokiem kolegę. 
- Dobra idę dalej, siły mi wróciły. Nie spij się tutaj na śmierć, bo chcę cię całego stąd wyprowadzić. - dodał Nam.
- To idź, nie przeszkadzaj sobie. - wygonił go gestykulując rękoma, a ten zniknął w mgnieniu oka. 
- Suga? Co ty tutaj robisz? - dosiadł się Hoseok marszcząc brwi. - Nie miałeś przypadkiem spraw do załatwienia? 
- O, Hoseok, już załatwiłem... Nic, siedzę. A ty co tutaj robisz? - zapytał z ledwo otwartymi oczami.
- Jesteś zalany... Matko. - przyłożył dłoń do swojego czoła. - Przyszedłem z Taehyungiem trochę się rozluźnić. 
- Taehyung tu jest? Gdzie? - zapytał, od razu mając więcej energii. 
- Tańczy tam. Co ty taki zaaferowany? 
- Idę do niego. - ignorując pytanie przyjaciela wstał z krzesła i zaczął zataczać się na parkiet. Hobi rozdziawił usta i machnął ręką, pozwalając mu iść. Akurat w tle brzmiała piosenka Calvina Harrisa ,,Feel so Close" - nie jego typ, ale generalnie był schlany i całkiem przyjemnie się do niej szło po pijaku, więc zbytnio nie miał na co narzekać. Z trudnością znalazł Tae w tłumie, zważając na fakt, że prawie już nie widział na oczy przez tyle używek naraz. 
- Gdyby nie to, że masz prawie białe włosy to za nic bym cię tu nie znalazł. - zaszedł go od tyłu i szepnął mu do ucha. Blondyn jak poparzony odwrócił się w jego stronę, widząc go tak blisko siebie zalał się rumieńcem.
- Hyung? Czemu tu jesteś? - zapytał go przestając tańczyć. - Śmierdzisz na kilometr, ile ty wypiłeś?
- A czemu nie? To ty jesteś nieletnim gówniarzem, w dodatku jutro szkoła, może sam mi odpowiesz? - zapytał uśmiechając się zaczepnie i lekceważąc ostatnie pytanie. 
- Eem, przyszliśmy tu z Hobim hyungiem no i... - Suga zasłonił mu usta palcem wskazującym i uciszył. 
- Cii. Skoro już tu jesteśmy, to wykorzystajmy jakoś ten czas. - powiedział i zabrał swoją rękę. 
- Co ty wyprawiasz? Jesteś pijany... Weź się w garść... Hipokryta. - zaznaczył ostatnie słowo i wyminął go, wychodząc na zewnątrz. 
Czy on mnie właśnie olał? Yoongi prychnął z niedowierzania i ruszył za nim. Wgramolił się ciężko schodami do wyjścia i wyszedł, nabierając świeżego powietrza w płuca. Tae stał oparty o murek z naburmuszoną miną. 
- Jesteś pewien tego co właśnie zrobiłeś i robisz? - zapytał czarnowłosy zmierzając do niego chwiejnym krokiem. 
- O co ci chodzi? - odparował marszcząc nos.
- Mi się nie odmawia. Zapamiętaj to sobie. - odrzekł starszy i stanął naprzeciwko chłopaka, przyciskając go do ściany za nadgarstki.
- C-co ty robisz, hyung? - zająknął się młodszy. 
- Nic. Chcę ci się przyjrzeć z bliska. - puścił jedną rękę i powędrował nią na głowę blondyna. Przesunął z gładkich włosów, poprzez policzek, aż dotarł do ust, leniwie dotykając ich warg.
- Yoongi hyung, nie rozumiem... - wycedził w palce starszego, bo nadal trzymał je na jego różowych ustach. Bez przerwy unikał kontaktu wzrokowego.
- I o to chodzi. - szepnął przyglądając się twarzy Tae. - Patrz na mnie. - dodał rozkazującym tonem i uniósł go za podbródek do góry. 
- Prze-przestań... Nie chcesz tego... - mruknął niesłyszalnie, czerwony jak burak.
- Masz rację. Nie chcę ogólnie, ale chcę w tym momencie. Więc zamilcz wreszcie. - zgasił go i stopniowo przybliżył swoją twarz do tej Taehyunga. 
- Nie baw się mną. - wyszeptał, głośno przełykając ślinę, a nogi się pod nim uginały. 
- Pizdeczka z ciebie. Ale taki jesteś całkiem uroczy, to trochę przykre, że dostrzegam to jedynie po prochach i procentach. - pokiwał głową na boki zrezygnowany i nachylił się nad młodszym, zatapiając się w jegustach i ospale poruszając swoimi chłodnymi wargami. Przywarł do młodego ciałem i mozolnie zmierzwił dłonią jego włosy. Blondyn niechętnie, ale odwzajemnił pocałunek, bo w sumie co miał zrobić? Łzy napłynęły mu do zamkniętych oczu i pojedynczo wydostały się na zewnątrz. Suga odkleił się od chłopaka i puścił jego rękę, przegryzając i oblizując wargę. 
- Hyung... - zaczął roztrzęsiony Tae i przyłożył dłoń do swoich ust.
- Chciałem cię spróbować, bo w sumie po używkach nawet mnie kręcisz. Jesteś takim słodkim kociakiem... Szkoda, że tylko w takiej sytuacji. - przetarł mu łzę. - Nie płacz, kochanie. 
- Znowu to robisz... Postanowiłem, że nie będę się narzucać i postaram się z tobą zakumplować normalnie, a ty znowu zjebałeś, jesteś beznadziejny! - krzyknął mu prosto w twarz, osuwając się na dół.
- Aish, nie krzycz tak dzieciaku, bo mi łeb pęka... - starszy się skrzywił i zacisnął zęby, czując mocny ból głowy. 
- Trzeba było więcej się nachlać i nałykać tabletek. Wyobraź sobie, że to na mnie darłeś japę jeszcze niedawno, a teraz zachowujesz się jeszcze gorzej. Jesteś głupi jak but. - założył ręce na siebie i oparł o nie głowę kucając. 
- Kuurwa, wszystko wokół mnie wiruje, chyba właśnie to gówno przestało działać... - zachwiał się i runął na ścianę, podpierając się jej.
- Hyung, co się z tobą dzieje? - zapytał przerażony blondyn i wstał na równe nogi.
- Mówiłem temu głupiemu doktorkowi, że nie mogę już tego ścierwa brać... - wybełkotał do siebie i odsunął się od ściany, bez przerwy trzymając się za głowę.
- Ej, opanuj się, co jest? - zapytał ponownie młody. Jakby oboje zapomnieli zupełnie o tym, co się przed chwilą wydarzyło. Suga jednak mu nie odpowiedział, nadal burcząc coś pod nosem. - Hyung!
Nadal nic. Jedynie jakieś niezrozumiałe słowa. Wreszcie gdy blondyn chciał nim potrząsnąć, ten opadł bezładnie na niego i zemdlał w jego ramionach. Chłopaczek z trudem utrzymał równowagę i objął rękoma starszego, by mu się nie wyśliznął.
- Do domu... - czarnowłosy ocknął się na chwilę i wydukał niesłyszalnie, mając zamknięte oczy.
- Ja nie wiem gdzie mieszkasz... - odpowiedział. - Hyung... - szturchnął go, ale na marne, bo znowu był wrakiem człowieka. 


Przez to całe zamieszanie Tae zapomniał o Hobim, który przecież bez problemu mógłby mu pomóc. No nie ważne, już po ptakach, musiał zaciągnąć go na własną rękę do swojego domu, nie potrafiłby go tak zostawić, a zapomniał, że istnieje coś takiego jak pogotowie ratunkowe. W każdym razie nieźle się wkopał, mieszka w jednej z największych willi w Seulu, nie wspominając o wielkich rodzicach. Oczywiście nie przejmował się ewentualnym wytykaniem palcami przez obcych na ulicy, że taki poukładany i znany blondynek szlaja się z jakimś zaćpanym starszakiem. Chodziło raczej o to drugie, gdyby ojciec i matka ich zobaczyli... Ugh, samo wyobrażenie jest okropne. Musiał być bardzo cwany, a to w zasadzie nie było dla niego dużym wyzwaniem.

Po cichutku wśliznął się tylnymi drzwiami do mieszkania i mocno trzymając Sugę pod ramionami wdrapał się na drugie piętro do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Było nieco ciężko, bądź co bądź czarnowłosy jest leciutki i chudziutki, ale no targaj ze sobą takie zwłoki i spróbuj ich nie poobijać. Jednak mam nadzieję, że wielu siniaków młody mu nie zafundował...
Położył go ostrożnie na swoim łóżku, ani trochę nie przejmując się tym, że śmierdzi od niego jak od starego dziada. Ściągnął buty swoje i jego, rzucając gdzieś w kąt. Usiadł na brzegu i spojrzał na śpiącego chłopaka.
- Meh, i co ja mam teraz z tobą zrobić... Same kłopoty... Głupi hyung. - powiedział do śpiącej królewny i oparł ręce o brodę. 
Już nic nie zrobisz, po prostu się nim zajmij i nie marudź. Sprawdził komórkę, 18 nieodebranych połączeń od Hobiego. Szlag. Wybrał jego numer i czekał, aż odbierze. 
- Tae?!
- T-ta...
- Taehyung! Gdzie ty jesteś?! I gdzie jest Suga?! Czemu nie odbieracie telefonów i gdzie się podzialiście?! - Hoseok tak się darł, że młodemu prawie uszy odpadły.
- Uspokój się, jesteśmy u mnie, on jest ze mną, śpi teraz...
- Co? Ale czemu? - jego głos troszkę się uspokoił. 
- Źle się poczuł i do mnie było bliżej, zresztą nie był w stanie powiedzieć, gdzie mieszka...
- Eh, mogłeś do mnie zadzwonić głupku. 
- No taaa...
- A rodzice?
- Nie wiedzą, spokojnie, wszystko mam pod kontrolą.
- No dobra. Następnym razem masz mi dać znać. Zajmij się nim odpowiednio, trzymaj się głuptasie.
- Pa hyung.
Odłożył telefon i wyszedł z pokoju, przed zamknięciem go upewnił się jeszcze, że chłopak nadal śpi. Zszedł po cichu na dół i wszedł do kuchni.
- Dobry wieczór kochanie, kiedy wróciłeś? Nic nie słyszałam... - zapytała mama stojąc przy kuchence i nakładając jedzenie.  Za chwilę podeszła do syna i ucałowała go w policzek, na co ten pogodnie się uśmiechnął.
- Cześć mamo, dopiero wróciłem. Przecież zawsze wchodzę niepostrzeżenie. - odpowiedział i rozejrzał się po pomieszczeniu. - Gdzie tata? 
- Nie wróci dzisiaj na noc, ma dużo pracy. 
- Znowu? - zmarszczył brwi.
- Tak, wiesz jaką ma pracę... W końcu szef wszystkich szefów. Siadaj Taeś przy stole. 
Taehyung grzecznie zajął miejsce, za moment dołączyła jego mama, usadawiając się naprzeciw. 
- Oooo, zrobiłaś spaghetti! Kocham cię! - wykrzyczał jak małe dziecko, gdy postawiła mu przed nosem talerz z makaronem. 
- Ja ciebie też, jedz dziecko. - uśmiechnęła się radośnie.
- Jesteś najlepsza. - dodał i zaczął zajadać się jak najęty. Po kilkunastu minutach oboje byli już najedzeni za wszystkie czasy.
- Daj, pozmywam. - powiedziała i zabrała naczynia. 
- Mamo, jutro mamy wolne, jest jakieś święto szkoły, więc nie budź mnie... Dobranoc i miłej pracy jutro. Kocham! - krzyknął i zniknął za drzwiami.
- Och, dobra... - zacięła się w połowie. - Ten dzieciak... - zaśmiała się pod nosem. - Dobranoc skarbie.


Musiał skłamać, nie wyobrażał sobie nawet, że Yoongi rano wstaje normalnie, a co dopiero tak o idzie do szkoły. Nie wyobrażał sobie też, że zostawia go w domu i on idzie na lekcje. Taehyung nie opuszczał zajęć, w dodatku to ostatni dzień tygodnia, więc nic się nie stanie. Przekręcił zamek i wszedł do środka, z powrotem go za sobą zamykając. Yoongi nadal spał jak zabity, ściągnął z niego bluzę i spodnie, następnie koszulkę. Miał farta, że był nieprzytomny, bo w innym wypadku by go zabił. Ale nie mógł przecież tego małego pijaka zostawić w tych brudnych łachach. Wyciągnął więc z szafy koszulkę i spodnie dresowe i ostrożnie nałożył je na chłopaka. Przykrył go kocem, na co ten podświadomie się uśmiechnął i lekko poruszył głową. Przez to Tae skupił uwagę na jego ustach i przypomniał sobie o sytuacji pod klubem, mocno się rumieniąc. Potrząsnął głową i głęboko odetchnął.

- Potrafisz wyglądać tak niewinnie i bezbronnie... Jutro aż mi nie uwierzysz. - szepnął z uśmiechem. Zgasił światło, sam się szybko przebrał i położył na podłodze, okrywając kołdrą i układając się na małym jaśku. Nie było mu wygodnie, ale chciał, żeby Sudze było, a przecież razem spać nie będą.


*

Otworzył oczy mrużąc je co jakąś chwilę i wbił wzrok w sufit. Przewrócił się na bok i wykrzywił twarz w grymasie przez wpadające oknem światło, które nie pozwalało mu zasnąć. Podniósł się do pozycji siedzącej i złapał za głowę.

- Nic nie pamiętam... - powiedział cicho. Nagle zdał sobie sprawę, że coś tu jest nie tak. Spojrzał na siebie, potem rozejrzał dookoła, natykając się oczami na leżącego na ziemi blondyna, który słodko sobie drzemał z nadymanymi policzkami i lekko rozchylonymi ustami. 
- Taehyung? - zapytał, nie wiedząc co się dzieje. Wstał z łóżka i nachylił się nad nim. - Taehyung do cholery! - młodszy zamlaskał z niezadowoleniem i niechętnie uniósł powieki.
- Co jest? Czemu od rana się drzesz, daj mi spać... - odpowiedział i odwrócił się w drugą stronę.
- Co ty mi zrobiłeś?! Gdzie ja jestem i czemu mam na sobie te ciuchy?! - krzyknął. Tym razem jednak Tae go nie zignorował i zwrócił się ku niemu.
- Nic nie pamiętasz? Naćpałeś się i schlałeś, potem... - zaciął się gdy pomyślał o pocałunku. - Znaczy nic, padłeś bez życia, więc przytargałem cię ze sobą do domu, bo nie byłeś w stanie powiedzieć gdzie mieszkasz. Ubrałem cię w moje rzeczy, bo śmierdziałeś na kilometr i nic więcej, przestań panikować... - ziewnął i wrócił do zasypiania. 
- A... aha... Pamiętam, że dostałem leki od lekarza, nie naćpałem się. - powiedział skonsternowany i z powrotem usiadł na łóżku, chowając jedną nogę pod siebie. 
- To świetnie, przynajmniej to.
- Więc... yhm... - zaczął drapiąc się po głowie. - Spałeś całą noc na podłodze? - zerknął na niego zmieszany.
- Mhm. - wymruczał.
- A szkoła?
- Nic, daj mi jeszcze pospać, proszę no... - mruknął błagalnym tonem i schował się pod jaśkiem. Suga milczał przez dłuższą chwilę, ale wreszcie się odezwał, niemal niesłyszalnie, ale liczą się chęci, nie?
- Dzięki... Może połóż się chociaż tutaj. 
- Dobry pomysł. - wstał leniwie i rzucił się z kołdrą na materac. - Dobranoc hyung. - dodał i wtulił się w poduszkę. Yoongi mruknął coś pod nosem i obserwował jak młody pogrąża się w śnie.
Jesteś niepoważny, czemu robisz to wszystko? Jesteś doprawdy głupim dzieciakiem.



- Zaraz spalę, zaraz spalę... Co za gówno! - wydarł się, biegając w kółko jak oszalały po kuchni. - Nigdy więcej nie zrobię żadnej zasranej jajecznicy! - wyłączył ogień i nałożył to, co było zjadliwie, na talerz. Obok położył kilka małych pomidorków i zalał herbatę, nieustannie przeklinając pod nosem.
- Hyung? Jeszcze tu jesteś? Sądziłem, że od razu wyjdziesz... - w pomieszczeniu pojawił się nadal zaspany Taehyung. - Miłe zaskoczenie.
- O, łaskawie wstałeś po trzech godzinach. Brawo. - zaklaskał.
- Co tak śmierdzi? Spaliłeś coś hyung? - usiadł na ladzie, wpychając do ust leżące porzeczki.
- A daj spokój. - postawił śniadanie na stole i usiadł przy nim. - Śniadanie, jedz... Nie jest takie złe chyba...
- Z jakiej okazji? - zeskoczył z lady i dosiadł się do czarnowłosego.
- W ramach przeprosin za noc i nie męcz mnie dłużej w tej sprawie. - Tae uśmiechnął się w swój charakterystyczny sposób i zaczął jeść.
- Jest smaczne hyung, dziękuję ci! 
- Taa... Nie podniecaj się tak...
- A ty czemu nie jesz? Zjedz coś! - blondyn wdrapał się do połowy na stół i wetknął Sudze pomidora do buzi. Ten nie zdążył zareagować, więc szybko go pogryzł i zjadł. 
- Głupi jesteś?! Nie próbuj więcej tak robić, dobrze ci radzę! - wrzasnął naburmuszony.
- Oj, już się tak nie unoś hyung. Po dzisiejszej nocy stwierdzam, że ci nie pasuje, bo jak śpisz, wyglądasz jak aniołek.
- ZAMKNIJ SIĘ JUŻ! Ty w ogóle nie wyciągasz z niczego wniosków! 
- E tam. Dooobrzeee, Taeś będzie już grzeczny. - wykrzywił się w głupkowatym uśmiechu i z radością pochłaniał kolejne porcje jajecznicy.
- Jezu... Trzymajcie mnie, bo jebnę. - przyłożył z otwartej dłoni w czoło. 
Taehyung zjadł wszystko po kilku minutach i pomasował się po brzuchu, głęboko oddychając.
- Było naprawdę dobre, dziękuję. - powiedział do Sugi.
- Spoko. Pora na mnie, będę wracał do domu. - odszedł od stołu i zasunął krzesło.
- Juuż? Muusisz? - przeciągał Tae. - Obejrzyjmy jakiś film czy coś...
- Nie mogę, muszę coś załatwić. 
- Ale...
- Coś ważnego. Serio muszę iść. 
- Dobra... A możesz mi podać teraz swój numer?
- Dzieciaku... proszę cię. 
Blondyn westchnął bezradnie i położył się na stole, wysuwając dolną wargę na wierzch.
- Oddam ci potem ciuchy, okej? Dzięki za pomoc. Na razie.  
- Potem? Czyli jednak się spotkamy? - młodszy jak uszczypnięty wyprostował się i wyszczerzył zęby.
- Nie to nie. Dam Hobiemu, przyjaźnicie się, to ci przekaże.- wzruszył ramionami.
- Hyung, ja przecież... 
Suga uniósł kąciki ust ku górze i obdarował go ciepłym uśmiechem, śmiejąc się bezgłośnie z głupoty Tae.
- Cześć młody. - zakończył i wyszedł.

*

Dwoje najlepszych przyjaciół spacerowało po parku sobotnim popołudniem, chyba nie byli w najlepszych nastrojach. 
- Wiesz, że  powinieneś przestać brać te leki?
- Hoseok, wiem, powtarzałem to już mojemu terapeucie setki razy, ale nie może dać mi innych, bo nie przynoszą żadnych efektów... 
- A te niby przynoszą?! - krzyknął rudowłosy.
- Chwilowe ta... Jak biorę regularnie, jak przestanę mam tylko zawroty i mdłości.
- I wahania nastrojów, jesteś ledwo żywy, masz jakieś omamy i robisz zjebane rzeczy. Nie dość,  że to gówno działa krótko, to potem właśnie tak się z tobą dzieje. Czemu ten cały terapeuta nie może ci pomóc raz na zawsze, tylko faszeruje jakimś chujostwem?! 
- Daj spokój, dopóki o nich nie zapominam jest dobrze. Przecież piszę, gramy w weekendy... Przesadzasz. 
- Ale nie możesz ich brać do końca życia! Wkurwiasz mnie...
- Dobra zamknij się już, coś wymyślę. 
- Nie masz wyboru, inaczej zrobię to za ciebie.
- Yhy. A co do zjebanych rzeczy... - zaczął Suga.
- Przelizałeś TaeTae. - powiedział bez zastanowienia.
-  Coś w ten... Skąd wiesz? Już zdążył ci nagadać?  Dopiero sobota, a ten już, co za... - załamał się.
- Przecież to było oczywiste, że mi powie.
- Dziwne, że od razu nie wjebałeś mi na chatę z krzykiem, że ruszyłem twoje kochane dzieciątko.
- Młody powiedział, że nic nie pamiętasz. A ja wiem, że jesteś kłamczuchem i zawsze pamiętasz co robisz, mimo że nie masz nad sobą kontroli. Prędzej czy później byś mi powiedział... A wolę słyszeć to od ciebie niż cię zmuszać czy podpuszczać.
- Pamiętam do momentu, gdy zemdlałem, dalej nic. - przyznał. - I nie wsadziłem mu języka, więc go nie przelizałem. Nie liczy się. 
- Podobno byłeś bardzo czuły i delikatny... - parsknął śmiechem. 
- Opowiedział ci to z takimi szczegółami?  Idiota. Tak wyszło, nie ma o czym rozmawiać, nie wiem co mi siedziało w głowie. 
- I co zamierzasz z tym zrobić teraz? Znaczy wiem, że nigdy nie zwracałeś uwagi na płeć, ale nie sądziłbym, że wykonasz pierwszy krok. Jeszcze w jego stronę. No no, zaskakujesz, HYUNG! - naśmiewał się Hobi.
- Jeb się... Wiesz, w jakim byłem stanie. - walnął go w ramię. - Co mam z tym zrobić, będę dalej udawał, że nie pamiętam, nie potrzebuję problemów. Mnie to nie obchodzi i już, było i minęło. Wreszcie zapomni o tym i tyle. Przecież nie jest gejem. - zapalił fajkę i spojrzał w niebo.
- No nie jest... Ale chyba cię lubi. Mam wrażenie, że zaczyna cię lubić w trochę inny sposób. - Hoseok spojrzał na niego, a Yoongi odwrócił się w jego stronę. 
- Co ty pieprzysz? Nawet jeśli, to mu przejdzie. A jak nie, no to trudno. - oznajmił obojętnie. - Nigdy nie mógłbym być z takim naiwnym dzieciakiem, co w dodatku mówi ci o wszystkim z dokładnością co do joty. Jest wkurwiający i nadal go nie lubię. No proszę cię, po tym wszystkim jeszcze wziął mnie do swojego domu, odstąpił łóżko, dał swoje rzeczy. Idiotyzm. Prędzej bym się wziął za ciebie, a nie zrobiłbym tego nawet gdybyś był ostatnim człowiekiem na świecie.  - zaciągnął się mocno szlugiem.
- To się nazywa troska, frajerze. I nie kręcą mnie faceci.
- Może. To się mnie nie tyczy. Zrobiłem mu śniadanie, żeby nie marudził, jakim to jestem niewdzięcznym dupkiem. Niech się cieszy. - zerknął na niego. - I vice versa, ty mnie też. 
- Ja nie wiem, skąd ty się urwałeś człowieku. - zarzucił mu rękę na szyję i przysunął do swojego boku. - Ale i tak cię kocham, DUPKU. - wytargał go za policzki.
- Nie spoufalaj się tak idioto, dystans. - wyrwał się z uścisku. 
- Idziemy do mnie, już prawie skończyłem jeden tekst, pomożesz mi. Ale najpierw podskoczymy do ciebie, dasz mi ciuchy Taehyunga, jutro u niego będę. 
- Sam mu je oddam. - powiedział i wyprzedził chłopaka, zakładając sobie kaptur.
- W ogóle cię nie rozumiem. A niby znamy się od dziecka.


« Czytaj poprzedni (3)                                                                                            Czytaj następny (5) » 

Ok. Wreszcie to skończyłam. Komentujcie, niedługo kolejna część!  ❤

3 komentarze:

  1. Kocham Twoje opowiadanie, jest piękne <3 I do tego jeszcze głównymi bohaterami są moi ulubieńcy :D TaeGi <3 Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :3 Naprawdę świetnie piszesz! Weny~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, nie wierzę, że tak szybko skomentowałaś, jeju dziękuję <3
      dziękuję, dziękuję, dodam kolejny jak najszybciej ♡

      Usuń