piątek, 8 stycznia 2016

You're too mean. V: Nie powinieneś

W tym rozdziale troszeczkę o nieco mrocznej przeszłości Yoongiego, a raczej jego rodziców. Mam nadzieję, że się nie zanudzicie. Miłej lektury!


Suddenly, in my eyes
Rain wells up
You well up

Dzisiaj znowu niebo zakryły szare chmury, wyrzucając z siebie hektolitry łez. Seul jesienią jest naprawdę w niezbyt ciekawej formie, dookoła unosi się zapach obojętności i melancholii, całe miasto spowite jest czymś na podobieństwo małej depresji. Większości społeczeństwa to przeszkadza, ale nie Yoongiemu. Taka pogoda idealnie wpasowuje się w jego charakter. Pesymizm, który on nazywa realizmem, to jego drugie ja. Co do niego, jak co niedzielę odwiedził swojego kumpla, Hoseok nawet nie musiał się go pytać, to było wiadome, że wpadnie z wizytą.
- Pracowałem dzisiejszej nocy sporo nad nowym kawałkiem. Myślę, że będzie dobry... I to bardzo. - powiedział do Hoseoka, rozprostowując nogi na podłodze. - Mam wrażenie, że będzie najlepszym, jaki do tej pory napisałem.
- Napisałeś cały tekst? 
- Nie, generalnie jest jeszcze wiele do poprawienia i trzeba sklecić to w całość. Czego jestem pewny, to tytuł i cały refren. Reszta jest... w rozsypce, jakby chaosie. Zwrotki i tak dalej. No wiesz o co biega, taki jakby szkic. Zapisałem wszystko chaotycznie, ale jeszcze tego nie poskładałem. Minie sporo czasu zanim będzie można nazwać to utworem. Jeszcze muzyka, trzeba podzielić partie na nas wszystkich, skomponować... 
- Czaję... To jak się będzie nazywać? - zapytał z zaciekawieniem. 
- Let Me Know. Tym razem stawiam na prostotę. 
- A nie lepiej Lemme Know? Nie jest tak, wiesz, oficjalnie. 
- To za miękko, za słodko. Ma być oficjalnie i dobitnie. Zostawiamy. 
- Pokaż mi chociaż co tam nabazgroliłeś.
- Nie teraz, jest zbyt ogocone. Niedługo togarnę i razem nad tym przysiądziemy.
- No okej, niech będzie. Widzę, że wreszcie ci siły wróciły, cieszę się stary. 
- Taa, ja też. 
- Swoją drogą... Tak wyrywając z kontekstu, zastanawiałeś się już, co będziesz robić jak skończysz liceum? Zaraz zacznie się październik, w listopadzie mamy egzaminy końcowe... 
- Nadal się zastanawiam, czy przystępować, bo to i tak bez sensu. Mam zamiar wrócić do Daegu, a potem się zobaczy. Będę żył spokojnie i robił to co lubię, aż umrę. Co tutaj do myślenia? - wzruszył ramionami. 
- Do Daegu? - zapytał głupio, jakby nie usłyszał, co mówi.
- Tak, o co chodzi?
Boże, Taehyung się załamie. Chłopaczku, masz niecałe dwa miesiące, by się przed tobą otworzył. Rety, niedobrze. 
- O nic... Nie chcesz spróbować nawet? Możemy pójść razem na studia, myślałem o jakimś muzycznym kierunku... No weeeźże, nie marnuj się, szkoda by było.
- Hoseok... Gadaliśmy już o tym. Mówię, że nie wiem jeszcze. Nie drążmy tego tematu na razie. Zajmijmy się tym, co jest teraz. Tym bardziej, że doskonale wiesz, że nie mogę zostać w Seulu dłużej. 
- Ehem. A kiedy idziesz do swojego doktorka? 
- Jak będzie potrzeba. Na razie jest okej. 
- Spoko. Dobra, odstawiamy to na razie, jutro koleś od matmy pyta, lepiej się przygotujmy.
- To się przygotowuj, ja się zajmę sobą. 
- Meh, ale z ciebie ponurak.


Yoongi urodził się w Daegu, ale tuż po skończeniu szkoły podstawowej musiał przeprowadzić się z rodzicami do stolicy. Matka znalazła bowiem tutaj całkiem przyzwoitą ofertę pracy, poprzednia już nie wystarczała na opłacanie wszystkiego. Chłopak był coraz starszy, nastała potrzeba kupna dużej ilości książek, płacić za obiady w szkole, bo matka nie miała czasu, by gotować w domu. Opłacać wszystkie pierdoły związane z edukacją, mieszkaniem i w dodatku spłacać zaciągnięte wcześniej długi. I długi ojca, który niedługo po przeprowadzce kopnął w kalendarz. W zasadzie Suga zbytnio się nie przejął, on i tak był jedynie pasożytem. Znaczy, nie od początku, stał się taki dużo później. Nie dokładał się dopłat, był okropnym tatą, nie okazywał miłości w ogóle swojej rodzinie. Żył jedynie, a w zasadzie istniał, na garnuszku swojej zbyt kochanej żony. Chwila, on nie tyle co nie kochał swojego syna, co go nienawidził. Nie był on stricte jego synem, mianowicie Areum, bo tak miała na imię jego mama, zaszła w ciążę w młodym wieku z innym mężczyzną. Miała chyba osiemnaście lat... Tak, to była wpadka. Suga jest wynikiem nie zabezpieczenia się. Ale kobieta za nic nie chciała usuwać dziecka, chciała go wychować, kochać. Tyle, że jej wówczas jeszcze narzeczony był temu przeciwny. Nie dość, że go zdradziła, to nosi nie jego dziecko i na dodatek chce je urodzić i wychować! To absurd! Mimo wszystko, ona darzyła tego człowieka uczuciem, a on ją. Jednak te jego uczucie nie było już takie mocne jak wcześniej, nadal w głębi serca miał do niej żal za zdradę. No nic. W każdym razie żyli sobie, mężczyzna się pogodził z zaistniałym faktem, Areum urodziła małego, zdrowego chłopczyka, zamieszkali w trójkę w potulnym mieszkanku w Daegu. Nazwała go Yoongi, by jej, już mąż, choć trochę czuł się jak jego prawdziwy ojciec. On sam nazywał się Yoonjae, więc podobieństwo uderzające. Tak czy owak, facet od początku patrząc na dzieciaka czuł do niegodrazę i nie mógł znieść jegobecności. Ale czymże zawiniło małe, bezbronne niemowlę, które po prostu w przypadku przyszło na świat? Suga zadawał sobie to pytanie odkąd był wystarczająco duży, jednak nie potrafił znaleźć odpowiedzi. Dlaczego nie mógł traktować go jak własnego syna? Przecież byli razem, byli rodziną, od kiedy jeszcze był małym zarodkiem. Czemu? Nigdy tego nie zrozumiał. 
Wszystko zaczęło komplikować się, gdy Yoongi miał oko sześciu lat. Dowiedzieli się, że pani Min nie będzie już mogła mieć więcej dzieci. Yoonjae to zabolało, aż postradał zmysły. W końcu każdy facet chciałby mieć dziecko zrobione przez siebie samego. Zaczął się spijać w trupa, praktycznie go nie było w domu, stracił pracę, zdradzał matkę na każdym kroku, a wracał do mieszkania jak do hotelu. Żeby się wyspać, przerżnąć naiwną mamusię, zgnoić, a potem zostawić jak zawsze. Areum nie umiała się z nim rozstać, nazwijmy ją typowym Werterem. Pokochała go, kochała i postanowiła być z nim aż do śmierci, bez względu na czyny. Plusem, a raczej szczęściem w nieszczęściu był fakt, że stary palcem nie tknął nigdy młodego. Traktował go jak najgorsze gówno, nawet nie raczył na niego spojrzeć. O to jego matka mogła być spokojna. Dzieciak często pytał się rodzicielki, czemu się nie wyprowadzą, czemu tatuś jest taki niedobry, czemu go nie kocha, czemu go nigdy nie ma. Ona natomiast zawsze zmieniała temat, jedyne codpowiadała, to że tatuś cię kocha, ale ma problemy i nie umie ci tego pokazać, skarbie
Mały Min wiedział od początku, że jego tata tak naprawdę nie jest prawdziwym tatą, ale on mimo wszystko traktował go, jakby był jak najbardziej prawdziwy. No cóż, kolejne lata jakoś przeminęły w tragicznej atmosferze, w domu było coraz gorzej. Młody skończył ostatnią klasę podstawową i zaraz się wynieśli do stolicy. Ciężko było mu się odnaleźć, pomógł mu w tym niejaki Jung Hoseok, młodszy o rok, ale znajdowali się w jednej klasie, bo niecwcześniej wysłano go do szkoły. On też się przeniósł, przedtem mieszkał w Gwangju. Z tą różnicą, że w jego przypadku nie był to przymus. Przeprowadzili się jako szczęśliwa rodzinka, tak o, bez większego powodu. 
Tymczasem dopiero trzeci piątek w nowym miejscu, telefon w środku nocy, matka cała zaryczana. Ojciec nie żyje, chyba zszedł na zawał. Odłożyła słuchawkę i padła na ziemię. Suga stał bez uczuć w korytarzu i nie skomentował tego ani jednym słowem. Podszedł do matki i zwyczajnie ją przytulił. Co miał zrobić więcej?
Od tamtej pory z Areum było coraz gorzej. Od śmierci jej męża minęły trzy lata, a ona odkąd upadła, nie mogła się już podnieść. W dzień uśmiechała się, a w nocy wyła. Pieniędzy znowu zaczęło braknąć, a jej syn był już w trzeciej gimnazjum. I właśnie w tym czasie zdiagnozowali u niej raka z przerzutami. Malała i szarzała w oczach Yoongiego z dnia na dzień. Długo nie pociągnęła, po pół roku walki odeszła. W sumie ona nawet nie walczyła, już na starcie się poddała. Chociaż za każdym razem powtarzała synku, wszystko będzie dobrze, będę z tobą na zawsze. Suga codziennie przynosił jej piękne, białe róże, jej ulubione. Piękne jak ona. Zabawny zbieg okoliczności, że tak adekwatnie miała na imię*. Nadszedł jej czas i wpadła w objęcia Morfeusza, już nigdy z nich nie wychodząc. Yoongi już nie chciał więcej się do nikogo przywiązać, bo strata boli. Przekonał się o tym na własnej skórze. To był ostatni raz, kiedy płakał. 
*

- Plan lekcji... 1B, poniedziałek, matematyka, drugie piętro, sala 203. Okej. - powiedział do siebie Suga.
Akurat była przerwa, Taehyung siedział w ławce z ręką pod brodą i zapatrzony w widok za oknem lustrował pustym wzrokiem drzewa, kołysane przez wiatr. Był jedyną osobą siedzącą w sali, pozostali już dawno udali się na lunch. 
- Taehyung, a ty nie jesz? - zapytała nauczycielka. Chłopak aż podskoczył, wyrwany z letargu, i zerknął w stronę kobiety.
- Nie, już jadłem, pani profesor. Chcę nacieszyć się przyjemną ciszą, bo długa ona nie trwa, sama pani wie. - odpowiedział i zaśmiał się.
- Masz rację. Aż dziwnie słyszeć takie słowa z twoich ust, w końcu jesteś strasznie rozrywkowy i towarzyski. Idę na dyżur, pilnuj klasy chłopcze. - rzekła i wyszła z pomieszczenia, a chłopak wrócił do poprzedniej czynności. Za chwilę usłyszał otwierane drzwi i momentalnie odwrócił się w ich stronę.
- Zapomniała pani cze...? - zaciął się, gdy ujrzał zmierzającego w jego stronę Yoongiego.
- Nie zapomniała pani. - powiedział i stanął naprzeciw niego. Tae szybko wstał do góry, w sumie nie wiedząc czemu.
- Boże, co ty tutaj robisz? Nie zaskakuj mnie tak... - odetchnął głęboko i poprawił włosy, opierając się jedną ręką o krzesło.
- A ty czemu znowu tak reagujesz? Matko boska, powinieneś zacząć pić jakieś herbatki na uspokojenie, polecam melisę. - przewrócił oczami, a Tae dźgnął go w brzuch, na co Yoongi obrzucił go standardowym, karcącym spojrzeniem. 
- Nie gadaj głupot. - blondyn wydął dolną wargę. 
- Jesteś jakiś nadpobudliwy czy jak, zawsze musisz zrobić coś dziwnego. Jeny. - pokiwał głową w zrezygnowaniu. - Twoje rzeczy, trzymaj. Wyprałem i wyprasowałem. - podał młodszemu reklamówkę z ciuchami, a ten otworzył szerzej oczy.
- Dziękuję hyung. - wziął je, nie spuszczając z niego wzroku. Rozchylił wargi i zapatrzył się jak w obrazek w twarz starszego, przez przypadek napotykając oczami na jego usta.
- Co się tak patrzysz? - Suga zmarszczył brwi, a Taehyung potrząsnął głową na boki, odsuwając od siebie wszystkie krępujące myśli. Na jego policzki wyszły porządne rumieńce.
- Nic, nic. - odparował i zaczął bawić się końcówką swojego swetra.
- Okej...? - powiedział pytająco.
Szlag. On się serio mnie wstydzi, boże, miałeś zapomnieć, meh. To kłopotliwe.
- Dobra, zaraz zaczynają się lekcje, lecę. Trzymaj się. - dodał Yoongi. Tae złapał go za skrawek koszulki nim zdążył się oddalić. 
- Czekaj! - krzyknął. 
- Hm? - wymruczał niższy. 
- Ymm... Masz jakieś plany na weekend? Bo planowaliśmy z Hobim hyungiem pojechać na Jeju i trochę odpocząć, może chciałbyś się wybrać z nami...
Nagle ni stąd ni zowąd do środka wparowała nauczycielka. 
- W ten weeekend? Przykro mi chłopcy, w weekend nasza klasa i 3A wybierają się na zwiedzanie do Daegu. Jak wrócimy, każdy uczeń będzie musiał napisać sprawozdanie z wyjazdu. Min Yoongi, to się tyczy także ciebie, przypominam, że jesteś w 3A. - poinformowała. - A, i wybaczcie, że tak się pojawiam, ale akurat stałam przed salą i słyszałam, jak gadacie o Jeju. Wolałam was uświadomić, żeby potem nie było rozczarowań. - zakończyła i poprawiła okulary na nosie. 
- Co? - powiedzieli oboje jednocześnie. 
- Czemu dopiero teraz pani nam o tym mówi? - zapytał Tae, puszczając ciuch Sugi.
- Hehe, no wiecie... - zaśmiała się nerwowo. - Po prostu zapomniałam, a to i tak na koszt szkoły, więc sądzę, że nie będzie problemu. - po ostatnich słowach zadzwonił dzwonek. - Już, zmykaj do klasy Yoongi, masz za dużo opuszczonych zajęć i spóźnień. 
- Taa, idę... - odpowiedział obojętnie i wyszedł. Młody odprowadził go wzrokiem, ale ten się nawet nie obejrzał.
- Psst, Tae. Nie sądziłam, że się przyjaźnicie, ale jak tak, to proszę cię, zajmij się tym leniwym cwaniaczkiem, bo ma ogromne możliwości, a nic z tym nie robi. Ja już nie potrafię mu przemówić do rozsądku, myślę, że ty dasz radę. - przystawiła rękę do ust i wyszeptała do niego. 
- Ale my się nie... - gdy zobaczył, że brwi nauczycielki zbiegają się w grymasie, od razu przerwał, głośno wzdychając. - Tak, zrobię coś z tym, ma pani moje słowo.
- Grzeczny chłopak. - poklepała go po ramieniu i poszła w stronę tablicy. Do klasy zaczęli wchodzić kolejno uczniowie i zajmować miejsca. 
- No, to kto chce iść do odpowiedzi?
*
- Cuuukiereczku! - Hobi otworzył drzwi mieszkania i ujrzał w nich swojego przyjaciela. Od razu rzucił się mu w ramiona, ściskając go mocno.
- Eh, ty się nigdy nie nauczysz, co nie? - zapytał retorycznie i wzdychając, uśmiechnął się łagodnie. 
- Nie, masz rację. Wchodź, chłodno jest. - wpuścił go do środka i zamknął drzwi. 
- Dzień dobry, pani Jung. - ukłonił się matce Hoseoka i ściągnął buty. 
- Cześć Yoongiś. Co tam u ciebie słychać? - oparła się o ścianę i uśmiechnęła ciepło.
- Wszystko w porządku, dziękuję. - odpowiedział, znowu siląc się na uśmiech.
Rodzice Hobiego byli bardzo kochanymi i ciepłymi ludźmi, często zapraszali Sugę na obiady, jakieś rodzinne wypady i tym podobne. Traktowali go jak swojego drugiego syna, w końcu i oni i Hobi wiedzieli o tym, co się stało i odkąd ich syn go poznał, często do nich wpadał, więc w rutynę wpadło opiekowanie się także i nim. Poza tym Min nigdy nie sprawiał problemów.
- Wszystko w porządku mamo, jak widzisz! - rudowłosy przerzucił rękę przez ramię kumpla i wyszczerzył usta. Ten postanowił nie reagować już na tego typu ruchy, to i tak nic nie da. - Jutro wieczorem wyjeżdżamy ze szkołą do Daegu, już ci mówiłem. 
- Ach tak, pamiętam... - powiedziała. - Yoongi, wpadnij jutro przed wyjazdem, zrobimy i tobie jakieś kanapki na drogę. W piątki zawsze wcześnie kończę, więc odwiozę Hoseoka, zabierzesz się z nami. - dokończyła.
- Nie trzeba, naprawdę... - pomachał rękoma w geście odmowy. 
- Dziecko, nie dyskutuj mi tutaj. Po co masz się tłuc wieczorem autobusami, skoro mieszkamy obok siebie i będę jechać autem. Nie ma dyskusji. - zgasiła chłopaka rozkazującym tonem i przybrała groźny wyraz twarzy. 
- Dobrze, dziękuję... - Suga znowu się ukłonił, nie było po co polemizować, z mamą Hobiego się nie wygra. 
- Świetnie. To idźcie teraz do pokoju, już wam nie przeszkadzam. - uśmiechnęła się pogodnie i poszła do salonu. 
- Rety, twoja mama popada ze skrajności w skrajność, ja jej nigdy nie zrozumiem... - stwierdził Yoongi i podreptał za Hobim na górę. 
- Spoko, ja jej też nie czaję. Mam wrażenie, że i ojciec nie daje rady. - zaśmiał się głupkowato rudowłosy i oboje weszli do pokoju. Starszy rzucił się na łóżko i rozłożył ramiona.
- Nie chce mi się tam jechać. A tobie? - zapytał.
- Wow, a ty od kiedy taki skory do gadania o głupotach? Nie poznaję cię. - zadrwił Jung, a tamten wywrócił oczami. - Mi też nie. A tak w ogóle, to chyba nie sądziłeś, że tak szybko znowu się tam zjawisz... 
- Tsa. Znaczy wiesz, to i tak nic takiego. Długo tam nie będziemy, a ja tak czy siak kiedyś tam wrócę. Prędzej czy później. 
- Mhmm. - mruknął i położył się obok przyjaciela. 
- Co ty robisz? - zapytał Suga. 
- Nic, chciałem popatrzeć ci w oczy leżąc obok. Achh... - rozmarzył się Hoseok i omal nie wybuchnął śmiechem, widząc minę kolegi.
- Co ty pierdolisz? - podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na niego z pogardą. I od razu chłopak pękł ze śmiechu. 
- Nic głupku, żartuję tylko. Jakiś przewrażliwiony się ostatnio zrobiłeś. - walnął go lekko w plecy. 
- Nie, to tobie się widzę żarty wyostrzyły. - prychnął.
- Niech będzie i tak. - odstąpił starszemu i słysząc dźwięk smsa, wziął leżący obok niego telefon w dłonie. Czytając wiadomość uśmiechał się jak głupi do sera.
- A ty co, dostałeś smsa z linkiem do darmowej porno gry? - zakpił Yoongi, patrząc na niego. 
- Nie, to tylko TaeTae. - zbył go i wrócił do odpisywania. 
- Eh, jeszcze niedawno mówiłeś, że faceci cię nie interesują... Załamka. - uniósł brwi do góry i znowu się położył.
- Bo nie interesują, on jest po prostu fajnym kumplem. - odparował patrząc w ekran. 
- Spoko. - pokiwał głową i przymknął powieki.
*
- Kuurczę, w co powinienem się ubrać na podróż? Co spakować na te dwa dni? Retyy, jestem w totalnej rozsypce! - wypowiedział do siebie nerwowo, gorączkowo kręcąc się po pokoju. Wyszedł na korytarz i zbiegł schodami na dół. 
- Mamo, gdzie są moje skórzane spodnie, czerwona marynarka i czarna ramoneska? Powiedz, że gdzieś są! - wpadł do salonu i spojrzał rozpaczliwie na matkę. Kobieta zwróciła się ku niemu z niezrozumieniem na twarzy.
- Są w szafie, kochanie, czemu się tak denerwujesz? - zapytała przełączając kanał w telewizorze.
- Uff, jaka ulga. Bo za godzinę musimy wyjechać, a ja nie jestem w ogóle spakowany... - zrobił smutną minkę i bezradnie opuścił ramiona. 
- Przecież nie jedziesz na rewię mody, czym się tak stresujesz? Wszystko, czego nie ma u ciebie w pokoju, jest w szafie na korytarzu. Pospiesz się lepiej, bo się spóźnisz. - dokończyła i z powrotem wbiła wzrok w tv. 
- Dzięki mamo, idę się ogarnąć. - odpowiedział i wybiegł z pokoju. Wyciągnął z szafy wszystkie przydatne rzeczy i poleciał na górę do pokoju. Ściągnął koszulkę i spodenki, w których był i naciągnął na nogi poszukiwane, ukochane spodnie ze skóry. Zapiął ciężki pasek, szybkim ruchem ubrał czarną koszulkę odsłaniającą obojczyki i założył ramoneskę.  Zaczął pakować do torby ciuchy, kosmetyki, ręczniki i tak dalej. 
- Zęby! - pognał do łazienki i umył dokładnie zęby. Poprawił włosy, narysował subtelne kreski od zewnętrznego kącika do połowy dolnej powieki i odetchnął. - Dobra, jestem prawie gotowy. - wrócił do pokoju i założył zegarek na prawą rękę. Wskazywał godzinę osiemnastą, za dwadzieścia minut musi wyjść z domu. Dołożył do walizki jeszcze jakieś pierdoły i zapiął dokładnie. Zniósł ją na dół i postawił przy drzwiach. 
- Łap plecak. Spakowałam ci jedzenie na drogę, dokumenty, picie, parasolkę, portfel, tabletki przeciwbólowe, książkę... - Taehyung złapał mamę za ramiona i ucałował ją w policzek.
- Dziękuję mamo, wiem, zawsze mi to wszystko pakujesz. Dziękuję. - wykrzywił się w charakterystycznym, kwadratowym uśmiechu, co mama odwzajemniła. 
- O! Wiem, czego zapomniałem! - popędził z powrotem do pokoju i za chwilę znowu znalazł się przy drzwiach. Wcisnął do walizki pluszaka, z którym śpi od małego i uśmiechnął się dumnie, kładąc ręce na biodrach, wyraźnie zadowolony z siebie.
- I'm ready, mommy. - rzekł. Wplatanie angielskich formułek w wypowiedzi było u niego na porządku dziennym. Wszyscy dobrze wiedzieli, że jest bardzo... przeciętny z tego języka, ale skoro on uważał inaczej i się starał, to nikt nie próbował go nawet wyprowadzać z błędu. Poza tym było to na swój sposób urocze.
- No leć. Odwiozłabym cię, ale masz szkołę praktycznie pod nosem... - stanęła naprzeciw niego. 
- Wiem, wiem. Pa, kocham cię! - pomachał jej, a ona podeszła do syna i mocno go przytuliła. 
- Baw się dobrze. I schowaj ten telefon do kurtki, bo z tych spodni zaraz ci wypadnie. 
- Oke oke, papa. - wyszedł na zewnątrz i ruszył w stronę szkoły. Mama odprowadzała go wzrokiem, więc co chwilę odwracał się i machał. 


- Suga, wychodzimy. - oznajmił Hoseok i łapiąc torbę w ręce poszedł do auta. Za nim udał się przyjaciel, w środku siedziała już matka Hobiego. 
Sms. Suga wyciągnął telefon i otworzył wiadomość.

Od: nieznany

Cześć, z tej strony Taehyung, sorki, że tak piszę... Ale gdzie jesteście? Wszyscy już czekają, przyjeżdżajcie szybko

Zablokował komórkę i schował do kieszeni. 
- Hobi? - szturchnął siedzącego obok chłopaka.
- Co jest?
- Czy ty dałeś Taehyungowi mój numer?
- Nic mu nie dawałem. A co? 
- Właśnie do mnie napisał. 
- Ach... Pewnie wtedy gdy u niego byłeś spisał sobie, przecież byłeś zwłoką. 
- Ehh. No tak. 
- Odpisz mu coś wredoto. - spojrzał na Sugę.
- Nie, niedługo tam będziemy. 
- A co napisał? 
- Spytał się, gdzie jesteśmy, bo wszyscy już czekają. Tak na marginesie, co za kretyn, czemu do ciebie nie napisał? - zapytał starszy. Hoseok wyciągnął komórkę i przegryzł głupio wargę. 
- Napisał, ale nie odpisałem, bo nie słyszałem, pewnie dlatego wysłał tobie. Zmartwił się znając życie.
- Yhym. - oparł się o siedzenie i przyłożył czoło do szyby.

Jakieś piętnaście minut później zaparkowali przed szkołą i wysiedli z samochodu. Zabrali swoje torby i pożegnali się z mamą rudowłosego.
- Miłego pobytu, moje dzieci. - ucałowała każdego z osobna. 
- Dziękujemy, mamo, pa! - powiedział Hoseok i razem z Sugą podeszli na miejsce zbiórki.
- Jung Hoseok! Min Yoongi! Czy wy zawsze musicie się spóźniać?! Jest 18:40, dziesięć minut spóźnienia! Jak wy mnie denerwujecie! - skrzyczała ich nauczycielka. Wszyscy uczniowie stali już w rządku i obserwowali tych dwóch przygłupów. - Na zbiórkę, natychmiast. 
Oboje skłonili się przepraszająco i stanęli na zbiórce. Przeszli obok Taehyunga, który na ich widok od razu rozpromieniał. 
- Hej TaeTae. - puścił mu oczko Hobi. Yoongi podniósł wzrok i zmrużył oczy, widząc tego młodego chłopaka. Znowu te obcisłe spodnie i ta wyzywająca kurtka. Jeszcze widoczne obojczyki... Znów się w bad boya bawi? 
- Cześć hyung, cześć Yoongi. - uśmiechnął się głupkowato blondyn
- Cześć.  - Suga zmierzył go od góry do dołu, a na koniec utkwił spojrzenie w jego czekoladowych oczach. Tae to zauważył i się speszył, odruchowo odwracając głowę. Na ten gest czarnowłosy się cicho zaśmiał. 
- Dobra. Teraz będę wyczytywać po dwie osoby, wtedy oboje zajmują miejsca razem w autokarze. - poinformowała nauczycielka. Kobieta kilka minut wertowała nazwiska, na zewnątrz zostało może około ośmiu uczniów. 
- Serio, a tej co odbiło, że postanowiła nas dobierać w pary... - burknął Suga do Hobiego. 
- A bo ja wiem. - wzruszył ramionami.
- Jung Hoseok 3A i Park Jimin 1B. Szybko do środka. 
Hobi zerknął na Yoongiego i szturchnął go w bok, uśmiechając się znacząco. Weszli do autokaru i usiedli na swoich miejscach. Idiota, pomyślał Min. Rozejrzał się dookoła, wraz z nim zostało sześć osób, w tym Taehyung. 
Kolejne dwa nazwiska i kolejne. Niech to szlag. 
- Kim Taehyung 1B i Min Yoongi 3A. Zapraszam do środeczka, chłopcy. - uśmiechnęła się złośliwie.
- To jakiś żart. - fuknął starszy i zlustrował blondyna. 
- Nie denerwuj się... - powiedział przyciszonym głosem młody i puścił go pierwszego, zaraz do niego dołączając. - Wolisz siedzieć przy oknie czy nie? - zapytał ciemnowłosego. 
- Bez znaczenia. Siadaj po prostu. 
Tae zajął miejsce przy oknie, a obok usiadł Suga. Czekały ich cztery godziny wspólnej drogi. W dodatku byli na samym końcu, a Hobi z Jiminem blisko na przodzie. Teoretycznie powinni jechać maksymalnie trzy, ale jeszcze mają się zatrzymać na dłuższy postój, wtedy ten kto będzie chciał, będzie mógł wysiąść. Światła zgasły, a autokar ruszył, jedynie można było zapalić jedno światełko u góry. Yoongi założył słuchawki na uszy i usiadł wygodnie, zamykając oczy. Trzeba przyznać, że Taehyung był mocno rozczarowany takim oschłym zachowaniem ze strony hyunga. Mimo to, chyba się przyzwyczaił. Albo inaczej, musiał to zrobić, jeśli chciał, by coś wyszło z tej znajomości. Wyciągnął więc z plecaka jedną ze swoich ulubionych książek, a mianowicie Nowy, wspaniały świat autorstwa Huxleya i pogrążył się w niej. 
- Czytasz Huxleya? Nie pomyślałbym. - po krótkim czasie z książkowego świata wyrwał go głos Yoongiego. Przestał czytać i spojrzał na niego z naburmuszoną miną. Co jak co, ale nienawidził, gdy ktoś przeszkadza mu w lekturze. 
- To jeden z nielicznych angielskich pisarzy sięgających po filozofię w swoich dziełach, których lubię. Co w tym dziwnego, że go czytam?  
- Jak ty gadasz od rzeczy... Sokrates się znalazł. - prychnął i znowu przymknął oczy. 
- A ty to czytałeś? - kontynuował młody.
- Kiedyś. Dawno i nieprawda. 
- Wow, nie sądziłbym, że gustujesz w antyutopiach. I ogólnie w takich cięższych tekstach, w końcu trzeba mieć w sobie choć trochę geniusza, by je zrozumieć. - rozmyślał blondyn. Suga rozwarł powieki i wbił w niego wzrok.
- Uważasz, że nie rozumiałem tego, co czytałem? - spytał z pretensją. 
- Znaczy, po prostu na takiego nie wyglądasz... Yyy, no... - zająknął się i przegryzł nerwowo wargę. 
- Nie wiem co ty sobie myślisz, ale nie jestem głupi. Nieważne, jak bardzo byś tego chciał. - rzekł o dziwo spokojnym tonem. 
- Ja po prostu mówię wszystko co mi ślina przyniesie na język, ale tak czy siak mnie zaskoczyłeś...  - oblizał wargi raz po raz je przegryzając. 
- Masz strasznie dziwne odruchy, jak się stresujesz. Popracuj nad tym. - zaczął kompletnie abstrahując od tematu. - Czytaj dalej, ja wracam do muzyki. - założył ponownie słuchawki i zamknął oczy. 
- Jesteś dziwny. - powiedział Tae i powrócił do Huxleya. 
Suga co jakiś czas, chcąc nie chcąc spoglądał na siedzącego obok chłopaka. Jakoś tak już miał. Nie rozmawiali i czułby się niepewnie, gdyby chociaż raz nie zwrócił na niego uwagi. W tym momencie dzieciak leżał oparty twarzą o szybę. To wyglądało zabawnie, tym bardziej, że w rękach wciąż trzymał książkę. Yoongi zastanawiał się, czy powinien go obudzić, ale i tak nic z tego nie wynikło. 
Wreszcie sam przysnął. Nie na długo, bo za jakieś pół godziny obudził się czując ciężar na swoim lewym barku. Jechali dopiero ponad godzinę, a ten blondyn już odpłynął w nieznane. Nie chciał go wyciągać ze snu, wiedział jakie to okropne uczucie, w końcu sam kochał sen bardziej niż cokolwiek innego. Wściekłby się, gdyby ktoś mu tak zrobił, nie chciał być aż takim hipokrytą. Poruszył lekko głową, by móc zobaczyć jego twarz. Spał jak zabity, usta miał rozchylone, a w bezwładnych rękach nadal leżał Huxley. Wyglądał jak aniołek, tylko taki bez skrzydeł. Albo z podciętymi skrzydłami. Zaraz... czemu w ogóle to drugie porównanie przyszło mu do głowy? Nieważne... W każdym razie w tym momencie Tae był stuprocentowo nieskazitelny i niewinny. Suga wyciągnął dłoń i zabrał książkę, wrzucając ją do plecaka. Wracając przypadkowo musnął jegpalce i poczuł, jakie są zimne. Jednocześnie zdał sobie sprawę, że ma naprawdę duże dłonie i długie, zgrabne palce. 
- No tak. Wystroiłeś się jak lala i teraz marzniesz. - pokiwał głową na boki i wziął ze swojej torby mały koc, niezdarnie nim go okrywając. Chłopaczek instynktownie poprawił głowę, układając ją nieco bardziej skierowaną w stronę starszego i słodko zamlaskał, znowuż to oblizując usta kilkukrotnie. Za moment przez sen ścisnął kurczowo czarnowłosego za koszulkę, obejmując go przez to jedną ręką w pasie. No i ponownie zapadł w głębszy sen. Starszy poprawił się w fotelu i głośno przełknął ślinę, czując jego uścisk na sobie. - Co ty robisz, gnojku? - mimo nieładnego słowa, Yoongi wyszeptał to bardzo ciepło i zebrał mu lśniące, gładkie włosy z czoła. To ciekawe, dłonie miał zimne jak lód, a pulchniutka twarz - rozpalona jak piec. Ciekawe. Jego klatka piersiowa unosiła się miarowo wraz z oddechem, co rusz to pokazując wystające, blade obojczyki. Suga leniwie dotknął opuszkami palców mokrych warg Taehyunga, przegryzając przy tym swoje. Zauważył, że ma na nich pieprzyka, jak i na nosie. Dotykał je tak chwileczkę, aż ściągnął brwi i zdecydowanym ruchem zabrał rękę, chowając szybko w kieszeń. Jeszcze raz się poprawił i odchylił głowę, opierając ją o mini poduszkę przymocowaną do fotela.
Kurwa. Co to jest za dziwne uczucie. Nie, żebym czuł jakieś motylki, nic z tych rzeczy... Nie ogarniam. Czy to swego rodzaju pożądanie? Może? Ale nie, nie może być... Na pewno nie tylko... Kurwa mać, nienawidzę odczuć, których nie znam i nie rozumiem. To irytujące. Może to to, że jest tak bardzo sprzeczny w sobie i tak bardzo nietknięty? Kompletnie niezdarny i lekkomyślny, ale jednocześnie szaleńczo bystry? Uroczy i delikatny jak niemowlę, a starający się wykreować na pewnego siebie, wrednego chłopca z pazurem? Ja pierdolę. Nie cierpię nowych i zagmatwanych wrażeń, a ty zapowiadasz się być czymś w tym stylu. Nie powinieneś działać na mnie w ten sposób, Taehyung. Nigdy więcej. Nigdy. 


*areum (han. 아름) - (z kor.) piękno

« Czytaj poprzedni (4)                                                                                            Czytaj następny (6) » 

No, także tego... Cieszę się, że dotrwaliście dotąd XD Z czasem jeszcze powyjaśnia się sporo rzeczy. Dobranoc <3

6 komentarzy:

  1. Omg omg *0*rozdział zajebisty! Yoongi nareszcie aach tyle czekałam *0* ❤ juz się doczekać nie moge następnego! ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogę się doczekać... XD
      Dziękuję <3

      Usuń
  2. Kuźwa, więcej! Inaczej uschnę ;;;
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie usychaj, kochana! Piszę kolejny~
      Dziękuję ♡

      Usuń
  3. Jak zwykle się nie zawiodłam :3 Cudowny rozdział jak zawsze <3 Tak z ciekawości, ile zamierzasz zrobić rozdziałów? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem, w każdym razie chcę by było ich sporo, taki bardziej tasiemczyk :3
      Dziękować <3

      Usuń